Listopad
LISTOPAD
Nutka nadziei wciąż się budzi
pogoda zmienna
brak decyzji
magnolie, trzeci raz w tym roku
już próbowały nam zakwitnąć
lecz mróz nad ranem był bezwzględny
i zdmuchnął kwiaty zimnym szronem
liście też spadły bez nadziei
zlęknione krwawym nieboskłonem
i rozdrażnione tym czekaniem
wolą już podróż tę ostatnią
niż walkę z wiatrem o przetrwanie
nim zasną
Listopad twarz ma odwróconą
przedłuża ciągle te zmagania
to grypą sieje między ludzi
to topi pola w mgielnych łkaniach
drzewa zaś w teatralnych pozach
chcą mróz odstraszyć tej jesieni
bo przecież astry ciągle kwitną
to może jesień się odmieni
Listopad
drzewa wciąż spowiada
ale nie po to by przebaczyć
ptaki co świadkiem letnich figlów
donosem ich nie moga straszyć
one wybrały lepszy klimat
i poleciały na południe
tam też listopad
tylko inny
lżejszy
cieplejszy
i mniej smutny
listopad 2002
Wersja do druku