Cisza przed burzą ?


Cisza przed burzą ?
Jak się czyta polski internet, to odnosi się wrażenie, że świat zastygł w bezradności. Politycy uprawiają propagandę sukcesu, a bezrobotnych i rencistów zaokrętowano na globalnego Titanica żeglugującego w kosmosie obojętności i bezradności. Kryzys niby się skończył, ale nadal trwa. Ilość miejsc pracy raz się zwiększa, raz zmniejsza. Cykle te są dość regularne i zależą od pory roku. Zwiększa się natomiast liczba osób pracujących na pół etatu, lub na umowach śmieciowych.
O reformach ciągle się mówi w mediach, w koło Macieju, ale tych reform nikt nie wprowadza w życie. Globalny czytelnik czuje się wszędzie jak u siebie.
Ta sama bieda puka do coraz większej liczby ludzi.
Ten sam kryzys bezradności w Polsce, w Hiszpanii, w Ameryce itd, itd.
Mimo tej ludzkiej inercji świat się nadal kręci wokół słońca, które nie narzeka na kryzys energetyczny.
Tylko w jednym wymiarze ten globalny świat jest konsekwentny. Systematycznie i konsekwentnie wzrasta jego zadłużenie wobec banków.
Polski licznik zadłużenia, uruchomiony trzy lata temu, pokazuje politykom zawrotne sumy długu, z którymi politycy się oswoili.
Jeżeli się patrzy na te długi z perspektywy krótkiej kariery politycznej, to wyraźnie widać, że polityków to nic nie obchodzi. "Po nich choćby potop".
Internet i satelitarna telewizja odebrały politykom resztki autorytetu, tej dawnej, tajemniczej niedostępności,
z której jeszcze cieszyli się pod koniec XX wieku.
Pokazywani ciągle w tych samych ujęciach, w czasie spaceru z samolotu do samochodu i w pozycji siedzącej za stołem prezydialnym, wywołują w widzach telewizyjnych odruch współczucia. Mało, że nic nie robią, to jeszcze nas namawiają na popieranie ich, w tej ich drodze na celebrycki Olimp.
Niezrozumiałe dla nas decyzje jakie podejmują, o których mówią w telewizji, rodzą podejrzenie, że powstają one w ważniejszych gremiach, a oni tylko nam je przekazują jako lektorzy wybrani do tych urzędniczych czynności.
Internet i telewizja wyrządziła politykom ogromną krzywdę. Obraz telewizyjny przekazuje ich nieporadność, wszelkie zafałszowania, obłudę i ignorancję. Tylko niektórzy z nich okazali się dobrymi aktorami i właśnie ci przeszli do historii jako znaczący politycy.
W Polsce wreszcie mamy reformę, taką "pół na pół". Premier Tusk ogłosił zmiany w Otwartym Funduszu Emerytalnym. Każdy członek OFE będzie miał trzy miesiące na podjęcie decyzji, czy pozostać w OFE, czy przenieść się do ZUS.
Nie podano jednak, czy czas będzie się liczył od momentu wystąpienia premiera, czy od dnia wejścia w życie ustawy. Giełda nie czekała na wyjaśnienia i zareagowała najpierw ruchem w dół, a potem w górę.
Fachowcy od zabawy w giełdę, która już kompletnie odeszła od swych dawnych mechanizmów, poinformowali zainteresowanych, że wpływ na parkiet miała trwająca w tym czasie konferencja Jarosława Kaczyńskiego, który zapowiedział m.in. podatek od transakcji giełdowych.
Jak nas informuje wyborcza.biz, wprowadzenie takiego podatku ogłosili Włosi. Dotyczy on tylko superszybkich transakcji giełdowych, które mogą wywołać duże zmiany na rynku. Opłata ma wynosić 0.02 procenta na każde zlecenie występujące w odstępie 0,5 sekundy.
Włosy się jeżą na głowie, do czego doprowadziły te komputery. Giełda przypomina pojedynek zaprogramowanych robotów, które wyposażono w superszybkie komputery podejmujące decyzje o zakupie lub sprzedaży w tempie szybszym niż pół sekundy.
Ciekawe, komu prezes takiej instytucji finansowej wypłaca commission od zysków, po zakończeniu pojedynku robotów? Być może tylko sobie.
Roboty które teraz podejmują decyzje o kupnie i sprzedaży akcji, prawdopodobnie będą w przyszłości podejmowały decyzje o wojnie.
Po sporządzeniu rachunku zysków i strat, spowodowanych krótkim, "chirurgicznym" konfliktem wojennym, komputer przedstawi rządzącym krótki raport o przewidywanych zyskach, a decyzję w imieniu komputera ogłosi urzędnik.
Tak to w krótkim felietonowym ujęciu wygląda obraz tego komputerowego świata na początku XXI wieku.
Czy w tak dziwnym świecie jest jeszce miejsce na marzenia o zrealizowaniu własnego snu? Oczywiście, takie marzenia miały poprzedzające nas pokolenia i takie marzenia będą towarzyszyły naszym dzieciom.
Jak się okazuje, każde pokolenie musi zadać sobie trud zrealizowania takiego marzenia.
Poprzednie pokolenia nas z tego obowiązku nie wyręczyły.

8 września 2013
www.wojciechborkowski.com