dwudziesty stopień zasilania


Dwudziesty stopień zasilania
Lato w pełni, słońce grzeje jak piekarnik mikrofalowy, a polska energetyka została położona na łopatki przez włączone klimatyzatory?
Czy to oznaka upadku energetycznego Polski, czy dowód zamożności lemingów z PO, którzy rozgrzani do czerwoności po prezydenckiej klęsce wyborczej muszą się intensywnie schładzać. W Polsce XXI wieku mamy "20 stopień zasilania", czyli największe możliwe ograniczenie w dostarczaniu prądu. Polskie Sieci Elektroenergetyczne ograniczyły w środku lata dopływ energii do odbiorców. Przede wszystkim przez upał, ale winne są też przestarzałe sieci energetyczne i brak inwestycji w ten sektor gospodarki.
"20 stopień zasilania" to jak wspomnienie z przeszłości, którą usiłowano zmienić, co jednak okazało się za trudne dla samo uwłaszczających się elit politycznych. Sami się nagradzali, zagarniając majątek narodowy, ale do inwestycji w strategiczne sektory polskiej gospodarki nie mieli już głowy.
W tych latach dbano o dobre samopoczucie globalistów. W tych trudnych latach 2002 - 2011 wytransferowano z Polski około 49 mld złotych.
Przed wejściem do UE i za rządów Prawa i Sprawiedliwości wyciekanie polskiego kapitału mieściło się w stosunkowo niewielkim przedziale. Skokowy wzrost nastąpił w okresie rządów Donalda Tuska. Apogeum miało miejsce w roku 2008.
W tym okresie Polska intensywnie "eksportowała" za granicę tanią siłę roboczą i żywą gotówkę. W czasach "sztukmistrza z Londynu", ministra Rostowskiego polski dług publiczny przekroczył rubikon. Platforma Obywatelska zadłużyła Polskę na niemal drugie tyle, co wszystkie poprzednie rządy po roku 1989 – takie smutne refleksje spotykamy coraz częściej w internecie. W tym roku wyborczym polityczne chochoły wreszcie się ożywiły. W końcu przegłosowano w Sejmie prokonsumencką wersję ustawy dotyczącej pomocy dla frankowiczów umoczonych przez globalizm kredytami we frankach szwajcarskich. Kredyt brany przez obywateli w obcej walucie na terenie "suwerennego" kraju posiadające własny pieniądz to był pomysł rodem z globalnego piekła. Banki, które pośredniczyły w tym procederze straciły w tym miesiącu na warszawskiej giełdzie od kilku do kilkunastu procent. Związek zrzeszający banki działające na polskim rynku twierdzi, że nowa ustawa to populizm. Sejm uchwalił także ustawę o odszkodowania dla byłych właścicieli, którzy domagają się zwrotu majątków po 70 latach od zakończenia przegranej przez Polskę II wojny światowej. Ustawa wprowadza nowe przesłanki rozpatrywania wniosków byłych właścicieli, które są one dla nich niekorzystne, bo rozszerzają podstawy prawne umożliwiające odmowę realizacji ich praw. Najwięcej „wątpliwości” budzi przepis dotyczący mienia publicznego (szkoły i przedszkola, parki, służba zdrowia, siedziby instytucji rządowych i samorządowych), ich zwrot nie wiązałby się bowiem ze zwrotem odszkodowań, nie przewidywał również żadnej innej formy rekompensaty. Ponieważ ustawa była niekorzystna dla byłych właścicieli istniejących szkół, szpitali, internatów, prezydent Komorowski odesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego? Rozwiązania tej ustawy kwestionowali przede wszystkim tak zwani Dekretowcy, wątpliwości zgłaszali również rządowi prawnicy" - czytamy na stronach internetowych. Powinniśmy zadać polskim elitom politycznym kilka ważnych pytań.
Czy prawo ma być korzystne dla obecnych użytkowników szkół, szpitali, internatów, czy dla dawnych właścicieli, którzy za pomocą obowiązującego prawa przejmą narodowy majątek odtworzony przez cały naród po zniszczeniach wojennych.
Na całym normalnym świecie powinno obowiązywać prawo, że po wojnach o zasięgu światowym cały majątek na terenach objętych wojną powinien przejść na własność niszczonego przez wojnę narodu. Co pozostało po zniszczonej Warszawie, to możemy zobaczyć na filmach dokumentujących ogrom zniszczeń. Która z tych ruin odbudowana przez cały naród będzie własnością nowych właścicieli, o tym zdecydują „fachowcy” z prawniczych kancelarii?
Kolejnym ważnym problemem jest propozycja powiększenia ilości pytań stawianych w referendum powiązanym z wyborami do Sejmu. Przez lata „radosnych” rządów obecnej koalicji nagromadziło się tych pytań zbyt wiele.
Jest ich tak wiele, że trudno je będzie zmieścić na liście pytań na jakie powinien odpowiedzieć naród w przededniu kolejnego kryzysu ekonomicznego.

10 sierpnia 2015
www.wojciechborkowski.com