Czy wojna rozwiąże wszystkie problemy ?


Czy wojna rozwiąże wszystkie problemy ?

Jeszcze dwa lata temu nikt nie przypuszczał, że na Ukrainie dojdzie do takiej tragedii jaką jest wojna domowa. Dramat pęczniał jak wrzód i wreszcie pękł zostawiając głeboką niezagojoną ranę.
O przyczynach napisano już setki rozpraw, z których 90 procent jest pisanych na zamówienie propagandowe wszystkich służb zainteresowanych tym tematem. Politycy codziennie strzępią sobie języki w telewizji, a liczba dyskutantów wewnętrznych i zewnętrznych zainteresowanych tą tragedią stale rośnie. Politycy z różnych stron wyrażają własne opinie w formie oficjalnych wystąpień i osobistych wynurzeń na forach internetowych, a na Ukrainie giną młodzi ludzie, poświęcając własne życie w cudzej sprawie.
Bieda tam coraz większa, majątek narodowy został przejęty przez oligarchów, którzy mieli dwadzieścia lat czasu na wprowadzenie demokracji, a doprowadzili swymi nieudolnymi rządami do narodowej tragedii.
Czy wojna domowa rozwiąże wszystkie problemy, które narosły tam przez te lata korupcji i pospolitego złodziejstwa?
Z cała pewnością wojna nie rozwiąże tych problemów. Wojna tylko unaoczni bezsens tego sporu między Ukraińcami wschodniej i zachodniej Ukrainy.
Być może zostanie tam zbudowany mur, podobny do tego jaki istniał między Niemcami po zakończeniu II wojny, ale takie mury mają swój określony czas istnienia i samo życie taki mur demontuje.
Politycy polscy także dodają swoje trzy grosze do tego sąsiedzkiego sporu. Liczba gaf jakie popełniają jest niepokojąco duża. Nad stosunkami między Ukrainą oligarchów, a Polską opinią publiczną, ciąży cały czas przeszłość roku 1943 i gloryfikowanie Bandery jako bohatera narodowego oligarchów.
W XXI wieku mitem założycielskim nowej Ukrainy nie może być nacjonalista, żyjący i popełniający zbrodnie w czasach pogardy dla wszelkich ludzkich wartości. Wypominanie sobie zbrodni wzajemnych, między wszystkimi sąsiadującymi ze sobą krajami, musi także mieć swój kres.
Jednak gloryfikowanie zbrodni jest więcej niż nietaktem, jest pospolitą głupotą politykierów we wszystkich krajach małej i zaściankowej Europy. Politykom mylą się czasy, doktryny, umowy i postanowienia konferencji z czasów haniebnych wojen XX wieku. Politycy interpretują te postanowienia jak chcą i judzą część opinii publicznej przeciwko wrogom, których sami wskazują.
Na ten czas niepokojów u nabliższych sąsiadów nakładają się niepokoje w Polsce. Czas rządów Platformy jakby skończył się wraz z wyjazdem premiera Tuska na synekurę do Brukseli. Żaden szanujący się premier rządu nie powinien opuszczać kraju w połowie swojej kadencji.
Okazało się, że Platforma przez te siedem lat rządów nie znalazła w swoim składzie dostatecznie silnej ekipy mogącej rozwiązywać problemy, które sama stworzyła. Ten rezerwowy skład ministrów PO-PSL nie daje sobie rady w rozwiązywaniu polskich konfliktów społecznych ze wszystkimi środowiskami.
Media "głównego nurtu" obrosły Polatformę jak bluszcz i patrzą na Polskę oczyma doktrynerów z Platformy.
Co z tego wyniknie, dowiemy się dopiero po majowych wyborach prezydenckich. Kandydatów na ten reprezentacyjny urząd już znamy. Miejmy nadzieję, że już w maju nastąpi zmiana i na tym stanowisku. Wyjazd premiera Tuska do Brukseli wprowadził Polskę w czas nierozwiązywalnych niepokojów społecznych.
Może zmiana prezydenta przyniesie spokój i będzie oznaką przywracania równowagi sił między koalicją a opozycją ?

8 lutego 2015
www.wojciechborkowski.com