Polityka globalistów bez ładu i składu


Obrazy z wydarzeń, które śledzimy za pomocą internetu i telewizji przerastają zdolności percepcyjne telewidzów
i czytelników.
Zrzucane bomby zabijają w wielu krajach niewinnych ludzi, którzy nie rozumieją intencji tych, którzy te bomby rzucają. Tych działań nie rozumie również normalny telewidz.
Niezrozumiałe są decyzje dyktatorów zakręcająch lub odkręcająch magistrale zaopatrujące w energię całe narody.
Energia drożeje lub tanieje bez związku z zasadami wolnego rynku. Przygotowywane przez służby specjalne zamachy stanu, interpretowane są przez polityków jako przejaw gniewu narodu.
Jedni eksportują do obcych krajów więzienia i tortury, a inni zakazują importu jabłek i jedzenia.
Demokraci i internacjonaliści popierają nacjonalistów i oligarchów w imię rozwoju demokracji.
Przywódcy religijni popierają mordy wyznawców tego samego proroka.
Świat globalny wariuje w oczach, ogłupiany przez media będące własnością ponadnarodowych korporacji.
To tylko część codziennych emocji jakie dawkują nam media, utrzymujące stan sterowanego kociokwiku politycznego.
Co ma robić biedny Polak 13 grudnia, w dniu 33 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce? Czy ma siedzieć w domu i patrzeć w telewizor, czy ma zacząć budować barykady? Jaki jest jego stosunek do tamtych dni, jeżeli za oknami został już tylko swąd z tamtego żaru i z tamtych nadziei. Czy mamy już w Polsce "stan wojenny", który powinniśmy w tym dniu kontestować? Jakie są w Polsce priorytety i czy w Polsce są politycy potrafiący Polakom przedstawić taką listę celów, do których dąży polska racja stanu?
Przeciętny telewidz wie dość dokładnie, kto jest w Polsce złym politykiem, ale jest zupełnie bezradny, kiedy zapytamy go, by wskazał dobrego i rozsądnego polityka. Zbyt wielu polityków jest umoczonych w drobnych machlojkach lub podejrzeniach o wielką korupcję. Politycy nie potrafią się rozliczyć z posiadanego majątku osobistego i dużych pieniędzy przelanych przez zagraniczne instytucje na nieznane konta publiczne. Do nieudanych inwestycji zagranicznych, jak rafineria na Litwie, dokłada się miliardy, a własny przemysł energetyczny się zaniedbuje lub sprzedaje obcym korporacjom.
Młodzi Polacy decydują się na emigrację zarobkową, mimo,
że nikt ich w Europie nie oczekuje z otwartymi rękoma,
a wita zapowiedzią restrykcji narodowościowych.
Tych problemów jest w Polsce zbyt wiele aby siedzieć w dniu 13 grudnia na własnych rękach, którymi powinno się trzymać transparent domagający się radykalnych zmian elit politycznych. Najwyższy czas na zmianę tej kombatanckiej ekipy obrosłej w piórka i przyspawanej do foteli poselskich i ministerialnych.
Polska się wyludnia i wchodzi na ścieszkę demograficznej katastrofy.
Wybory, które w ustabilizowanych politycznie krajach służą do okresowej korekty i przeprowadzania zmian, okazały się zmanipulowane i były czynnie kontestowane przez wyborców, oddających zastraszająco wielką ilość głosów nieważnych.
Konkluzja wynikająca z tej wyliczanki jest prosta. Przyszedł czas na przyśpieszenie zmian.

10 grudnia 2014
www.wojciechborkowski.com