Dzwonek na lekcję


Dzwonek na lekcję

W szkołach o tej porze roku dzwonki na lekcję przywołują do klas miliony młodych ludzi. Większość z nich przyjmuje to jako obowiązek, ale dopiero jako dorośli będą wracali do tych sympatycznych wspomnień.
Dla większości z nas był to bardzo szczęśliwy etap naszego życia. Chyba, że ktoś miał do szkoły pod górkę ? Jako dorośli musimy dźwigać ciężar niezawinionych przez nas kryzysów ekonomicznych, które przez młodych ludzi są lekceważone i odbierane jako naturalne koleje losu. Kto by się tam przejmował kryzysami, jak świat z perspektywy dziecka jest kolorowy, trwały, niezwykły i bardzo interesujący. Dopiero dzwonek na lekcję życia, jaką jest założenie rodziny, powoduje poważne refleksje u normalnych ludzi. Ten dzwonek oddziela czas beztroskiej młodości od zatroskanej dojrzałości. Nie u wszystkich ludzi ta dojrzałość przychodzi o odpowiedniej porze. Razem z nami żyje grupa ludzi, która zwalnia się z tej dojrzałości sama.
Tą grupą ludzi bywają dość często politycy.
To oni „urządzają” nam życie na miarę własnej arogancji i bezczelności. Jak informuje nas Gazeta Wyborcza, analityk finasowy SEB TFI Wojciech Białek przytacza na własnym blogu internetowym zestawienia różnych sposobów mierzenia tej samej inflacji. Na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza zmieniono w Stanach metody liczenia „oficjalnego procentu inflacji” . Zmiany takie wprowadziła już administracja prezydenta Reagana w roku 1983, potem udoskonaliła te metody administracja prezydenta Clintona w roku 1998, a unowocześniła obecnie panująca nam administracja. Tak więc, według obecnej metody, oficjalny procent inflacji jest 4 %, ale liczony według metody obowiązującej przed rokiem 1998 byłby już 7.3% , a liczony według metody obowiązującej przed rokiem 1983 byłby teraz na poziomie 11.6%.
Na moje oko, informacje podane przez Wojciecha Białka odpowiadają odczuciom tych, którzy kupują artykuły pierwszej potrzeby i zarabiają te same pieniądze od kilku lat. Jednak politycy należą do tej grupy ludzi, którzy nie orzą, nie sieją, a żyją . Córka Jóżefa Stalina opowiadając o własnym dzieciństwie, wspomina jak tato-dyktator podarował jej na urodziny pewną sumę pieniędzy, które widocznie uznał za wystarczające aby sprawić jej przyjemność. Jednak dla córki dyktatora suma ta była śmiesznie mała, ponieważ tato-dyktator nie znał ich prawdziwej wartości. To inflacja zmieniła wartość pieniędzy, ale nie zmieniła dyktatora. Po latach inna grupa „racjonalizatorów” wpadła na pomysł, że można inaczej liczyć oficjalny procent inflacji, a naród czytając te ich odkrywcze procenty przyjmie to bezkrytycznie, jako „dar” od tych bożych pomazańców. Dopiero spektakularne bankructwa odkrywają korzenie tych eksperymentów ekonomicznych. Ciekawe jak to odbierają te rzesze noblistów z dziedziny ekonomii ? Globalizm ich ogłupił, czy towarzystwo wzajemnej adoracji ? Jak podaje Gazeta Wyborcza, a ta zmienia się w oczach , amerykański ekspert i doradca byłego prezydenta Reagana, Doug Bandow, ostrzega Polaków, aby
„ w konflikcie z Rosją najlepiej liczyli na siebie” – taka jest rada dla Polaków . ...„Nie liczcie na ekstra kredyty, za udostępnienie kraju dla kilku rakiet”. – koniec cytatu.
Jak w tym kontekście wyglądają panowie Kaczyńscy, pan Tusk i pan Sikorski ?
Jedyny ratunek aby się dalej nie ośmieszali jest ogłoszenie referendum w „sprawie tych kilku rakiet” planowanych do umieszczenia na terenie własnego kraju.
Tylko naród wie, co jest dla niego bezpieczne i dobre.
Czy dożyjemy czasów kiedy w Polsce będzie praktykowana demokracja ?

17 wrzesień 2008
www.wojciechborko