dwie strony tej samej monety


Dwie strony monety

Jak się czyta wiadomości z frontu ideologicznego, zamieszczane w mediach piszących po polsku, to coraz częściej odnoszę wrażenie, że odpowiedzialni za informacje instruktorzy propagandy, oglądają tylko jedną stronę monety, tę z wydrukiem cyferki, a my oglądamy tę drugą stronę z orłem. Te dwa sposoby oglądania Polski zaczynają się bardzo od siebie różnić. Obie strony umacniają się w swoich okopach. Politycy na posadach rządowych w Polsce i tych dobrze płatnych w mediach wciąż planują nowe kierunki ataku.
A to upatrują wroga w toruńskiej radiostacji, która według nich urasta do niebotycznych rozmiarów wielkości twierdzy toruńskiej, a to widzą zagrożenie w publicznych środkach przekazu, a to planują restytucję mienia utraconego 60 lat temu, które zablokował wcześniej ich własny guru, czyli były prezydent Kwaśniewski. Obecnie czynią tumult i przenikliwie wrzeszczą w sprawie „kompromitacji” i wystawianiu na szwank „prestiżu” RP , co niby jest związane z preambułą do Traktatu Lizbońskiego, jaką chcą przegłosować w formie ustawy członkowie PiS.
Media polskie to dobrze opłacana zwarta siła, zdalnie kierowana przez nowych właścicieli, a ich wielogłosowy chór jest powszechnie słyszalny. Głos kilku felietonistów i kilku mądrych profesorów występujących w skromnych salach katechetycznych niknie w tym chóralnym tumulcie. Ogromne media prywatne albo nie informują, albo przemycają własne komentarze o tym, co to takiego ten PiS chce zamieścić w tej preambule do tego Traktatu.
A tam można przeczytać : „Rzeczpospolita Polska jest i pozostanie suwerennym państwem, którego decyzje mają źródło w woli Narodu, dotyczy to w szczególności decyzji o przystąpieniu Rzeczpospolitej Polskiej do Unii Europejskiej i kształcie jej członkowstwa w tej organizacji międzynarodowej, a także o ewentualnym wystąpieniu z niej.
Sami możemy się o tym przekonać , że nie ma tam nic złego. Kolejne punkty tej preambuły są podobne i trud zapoznania sie z tym tekstem nie przekracza możliwości intelektualnych koalicji PO-PSL, ale tam nie ma dobrej woli zawiadowców, którzy boją się solidnej informacji jak ognia.
„My tu , a oni tam, tak od wieków mówię wam” – to refren kabaretowej piosenki, oddający ten ciągły brak kontaktu między narodem a władzą, która się deprawuje z szybkością rozchodzenia się ciemności. Jednak nie tracę nadziei, że siły światła i rozumu zwyciężą nawet u czytelników Gazety.pl.
W sobotę 15 marca na tej stronie internetowej zamieszczono „Sondaż” z kilkoma pytaniami pod ogólnym hasłem „Czy Sejm powinien ratyfikować Traktat Lizboński” ?
Pytania były nastepujące : Tak, nie możemy narażać się na kompromitację w Europie. Nie traktat jest niekorzystny dla Polski. Nie mam zdania. Tak , ale z preambułą proponowaną przez PiS.
Na pytania zawarte w sondażu odpowiadali czytelnicy internetowego wydania Gazety . Czytelnicy tej gazety mają poglądy doskonale wszystkim znane, czyli poglądy „wyzwoleńca europejskiego”. Jakie było moje zdziwienie, kiedy o godzinie 6.35 naszego czasu na stronie internetowej Gazety, 79 procent czytelników / 19826 osób / uznało, że Traktat Lizboński jest niekorzystny dla Polski i nie nie powienien być ratyfikowany.
Mam kopię tej strony internetowej zrobioną o tej godzinie. Następnego dnia zresetowano tę sondę i do tej pory nie wiem, czy to był psikus hakerów, czy rzeczywiste nawrócenie czytelników Gazety.pl. Możliwe, że to była sprawka hakerów, ale samo zdarzenie budzi również niepokój. Parę dni temu dyskutowano w Polsce możliwość głosowania w referendum za pośrednictwem internetu. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiego głosowania w czym utwierdza mnie właśnie możliwość ingerencji w te wybory osób posiadających wiedzę programowania komputerów i odpowiedni sprzęt.
Tego samego dnia media elektroniczne poinformowały zainteresowanych, że Sejm przegłosował ustawę o mediach, która według opinii PiS jest początkiem końca mediów publicznych. Sprawę referowała poseł Platformy Obywatelskiej pani Śledzińska- Katarasińska dawna dziennikarka komunistycznego Głosu Robotniczego, a potem podobno pracownik Agory. Ta pani to kolejny Konrad Wallenrod z tamtego okresu. W obecnym wydaniu jest liberałem, dawniej była dziennikarką ideową, potępiająca w Głosie Robotniczym marzec 1968. Chyba nikt nam nie wmówi , że do pracy w komunistycznej gazecie obowiązywał nakaz pracy.
A w koalicji PO-PSL panuje milcząca zgoda chłopów z liberałami. W tej koalicji PSL milczy, a premier Tusk za nich mówi. Oczywiście, tak jak zawsze PSL był za ustawą „reformującą” media. Pan Pawlak po tej „Nocnej zmianie” nie może odzyskać chłopskiej równowagi i PSL po raz kolejny trzyma się władzy zaproponowanej im przez silniejszych partnerów. Zawsze coś tam skapnie z pańskiego stołu. Teraz politycy Platformy firmują medialny ruch nawołujący do bojkotu Olimpiady i poparcia dla Dalaj Lamy religijnego przywódcy Tybetu. Odpowiednikiem Dalaj Lamy w Polsce jest O.Rydzyk, który także walczy o szacunek dla religii i odrębność Polski od globalnych struktur ateistycznego molocha, który chce nas pochłonąć. Politycy mają jednak zupełnie inne zdanie. Dalaj Lama jest ich bohaterem, a O.Rydzyk jest przez nich zwalczany medialnie i urzędowo. Cele walki tych dwu wybitnych osobowości są prawie identyczne, a najpoważniejszym zagrożeniem dla obu narodów, tybetańkiego i polskiego jest utrata suwerenności i wchłonięcie ich przez podstępnych sąsiadów. Rózna ocena tej samej postawy to jest właśnie makiaweliczna obłuda polityków cywilizowanego świata.
Miejmy nadzieję, że nadchodzące Święta ostudzą trochę atmosferę polityczną w Polsce, a posłowie znajdą czas na rachunek sumienia i próbę przypomnienia sobie o tym imperatywie moralnym, jakim jest służenie Rzeczpospolitej.

18 marca 2008
www.wojciechborkowski.com