Refleksje Jubileuszowe z Chicago


Refleksje jubileuszowe

Sto lat nieprzerwanej pracy kilku pokoleń dziennikarzy polonijnych w Dzienniku Związkowym to niezwykły jubileusz. Niewiele tytułów na całym świecie może się pochwalić takim dorobkiem. W Polsce żadna gazeta nie miała nawet szans na stały kontakt z czytelnikami przez tak długi okres.
W Europie, ta zachwycona sobą środziemnomorska cywilizacja nie potrafiła stworzyć warunków, aby ten kontynent rozwijał się normalnie bez okresowych kataklizmów. To Europejczycy w czasie ostatnich 100 lat wywołali dwie wojny światowe, kilka powstań i rewolucję październikową. Dopiero w kontekście tych stu lat nieprzerwanej pracy Dziennika Związkowego widzimy, ile w tym czasie nieszczęść spotkało narody zamieszkujace Europę? Na tle tego wiekowego okresu nieprzerwanej pracy Dziennika, historia krajów Europy jest łańcuchem ciągłych awantur.
W tym czasie, w Stanach, żyło się w miarę normalnie. Jeszcze Polski nie było na mapie po ostatnim rozbiorze, ale była ona ciągle w sercach emigrantów piszących dla Dziennika Związkowego. W czasie jednej z europejskich awantur, czyli w okresie I wojny światowej, powstały warunki na sanację państwa polskiego i spełniły się marzenia emigrantów, ale tylko na krótki okres między wojnami. Cel ich walki na nowo odżył w czasie
II wojny światowej i to właśnie ta silna motywacja kolejnych pokoleń Polaków przebywających do Stanów zadecydowała o przetrwaniu Dziennika Związkowego. W chwilach trudnych, a tych, jak to bywa w życiu, nie brakowało, wytrzymywali dzięki wsparciu ZNP. Historia tej gazety jest godna spisania i uwiecznienia w postaci poważnej, historycznej publikacji. To rząd Polski mógłby pomóc ten projekt sfinansować. Na takie cele nie powinno brakować pieniędzy.
Inne narody mają nadmiar pieniędzy i właśnie w Polsce ukazał się „Strach” Jana Tomasza Grossa, w którym przyprawia Polakom zbrodniczą gębę.
Profesor Gross uczepił się Polski jak rzep psiego ogona.
Wizja powojennej historii Polski, jaką przedstawia w „Strachu” J.T.Gross, budzi nawet niepokój tolerancyjnego abp Życińskiego, który co prawda kwestionuje potrzebę zainteresowania prokuratury polskiej tą publikacją, ale nie zgadza się z sugestiami jakie narzuca nam prof. Gross.
Jak napisał w internecie jeden z wypowiadających się w tej materii Polaków, nie możemy profesora Grossa podejrzewać o nienawiść do Polski, on
po prostu Polskę „kocha inaczej” ? On nas „kocha” na zamówienie organizacji, które zrzeszają takich jak on „miłośników” Polski.
Parafrazując staropolską definicję konia, można powiedzieć, że „Koń jaki był, to każdy widział”.
Jak wszyscy doskonale wiedzą, ten „koń rasy jałtańskiej” czyli PRL, był po II wojnie dosiadany przez jeźdzców eksportowanych ze wschodu.
Z latami „koń” się uczulił alergicznie na tych towarzyszy, którzy go łajali i eksploatowali.
Profesor Gross sugeruje w tej książeczce, że ten „jałtański koń” był,
a może i jest, dziedzicznie upośledzony i on poznał przyczyny tej choroby. Pofesor Gross w „Strachu” oskarża tego „konia rasy jałtańskiej” czyli PRL, o brak sympatii dla dosiadających go jeźdzców. Według powszechnie obowiazującego stereotypu , to „koń” ma słuchać rozkazów jego kolejnych panów. Być może, gdyby potomkowie tego „jałtańskiego konia”, dali się obecnie zagonić do kieratu, to może by im wybaczono i nie przyprawiono im gęby?
To jest smutny obraz dzisiejszych czasów. Kto dysponuje dużymi pieniędzmi i zapleczem propagandowym w mediach, to może każdą bzdurę rozpowszechniać w krajach opanowanych przez „intelektualistów” podobnych do prof. Grossa i rozpętać dyskusję na zadany im temat.
Z zupełnie innymi problemami walczyli założyciele Dziennika Związkowego sto lat temu. Czy szlachetni emigranci, którzy powołali do życia Dziennik Związkowy mogliby w najczarniejszych myślach przewidzieć pojawienie się takiego profesora Grossa i machiny propagandowej stojącej za nim ?
Nasze czasy niosą nowe wyzwania. Rośnie nowe pokolenie dzieci emigrantów Solidarnościowych. Okradana Polska potrzebuje takiego samego duchowego wsparcia jak dawniej.
Dziennik Związkowy jest tak samo potrzebny dzisiaj, jak sto lat temu.


16 stycznia 2008


drukuj Wersja do druku