Internetowy Hyde Park


Internetowy Hyde Park
Internet jeszcze przypomina Hyde Park z jego wszystkimi dziwactwami,
jednak za rogiem czai się stróż porządku z orwellowskiego Departamentu Miłości, odpowiadającego za ład i porządek w społeczeństwie.
Na blogu znanego felietonisty Daniela Passenta z Tygodnika Polityka znajdujemy zapowiedź zmian, jakie szykuje nam Naczelny Sąd Admistracyjny. Tytuł tego wpisu "Mój lajk dla NSA",
a w nim czytamy: "Kiedyś popularny był pies Łajka, dziś karierę robi słowo "lajk" / od angielskiego "like"/. Mój lajk idzie w tym tygodniu do Naczelnego Sądu Administracyjengo, który orzekł, że nie tylko organy państwa, ale każdy może żądać od właściciela portalu internetowego, adresu internetowego i IP komputerów z których pochodzą wpisy obraźliwe i inwektywy, jeżeli to żądanie jest niezbędne dla ochrony dóbr osobistych i dobrego imienia. Dzisiejsza Rzeczpospolita informuje, że dotychczas namierzenie tak zwanych "hejterów" /osób publikujących w sieci obrażliwe wpisy/ było często niemożliwe. Teraz NSA orzekł, że jednak to jest zgodne z prawem." Dane osób korzystających z Internetu podlegają ochronie, ale autorzy inwektyw działający na portalach nie mogą być bezkarni"-powiedziała sędzia Irena Kamińska. "Sąd słusznie uznał, że ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie przewiduje tajemnicy danych użytkowników portali" - mówi adwokat G.Sibiga z Instytutu Nauk Prawnych PAN. Jeżeli właściciel portalu mimo wszystko nie wskaże hejtera, zainteresowany powinien zwrócić się do GIODO /Główny Inspektor Ochriony Danych Osobowych/ lub do sądu"... - tak wygląda w skrócie lajk Daniela Passenta w Polityce.
Korzystają z szansy jakie daje Polityka swym czytelnikom umieściłem na tym blogu własny komentarz :
" Liczy się tylko kilka ważnych stron internetowych na których sfrustrowani Polacy dają upust własnym obsesjom.
Te kilka ważnych portali zamieszcza również anonimowe wpisy pełne bluźnierstw, nienawiści i pogardy. Właściciele tych stron nie tylko że nie stosują prewencyjnej cenzury bluźnierstw, ale wręcz podpuszczają wpisujących się tam internautów, zamieszczając informacje prowokujące do dosadnych opinii. Propagandowy chłam zawarty w niektórych informacjach GW, Wirtualnej Polski, Onetu, budzi grozę. Jednak karanie wpisujących się tam młodych ludzi jest najgorszym z możliwych pomysłów. Jeżeli sąd zwalnia z obowiązku przeprosin polityków III RP, którzy posługują się podobnymi bluźnierstwami, to tworzy się podział na lepszych i gorszych bluźnierców. Internet stał się globalnym, psychiatryczny sanatorium dla milionów ludzi. Jeżeli zaczną karać "kuracjuszy" tego "domu wariatów", to dopiero będzie powód do głębokiej frustracji. To politycy robią z nas "wariatów", więc wypada raczej karać sprawców, a nie ofiary politycznych eksperymentów"
- koniec cytatu z mojego wpisu na blogu Daniela Passenta.
Można jeszcze bardziej i precyzyjniej rozbudować argumenty na poparcie tej tezy. Internet w roku 2013 jeszcze pozostaje odpowiednikiem Hyde Parku, gdzie można wygłaszać własne, kontrowersyjne, "ułomne" opinie. Oby takim pozostał na długie lata. Anonimowość wypowiedzi na internecie zachęca do bluźnierstw, a zachęta taka połączona z niską kulturą osobistą użytkownika internetu daje nieraz opłakane rezultaty. Trudno, trzeba cierpieć, czytać i wybaczać. Można cenzurować ordynarne słowa, ale nie wolno cenzurować opinii ludzi, którzy pragną być wysłuchani, a nikt ich już nie chce słuchać. Internet daje nam taką namiastkę nadziei, że ktoś przeczyta naszą opinię i się nad nią zastanowi lub wzruszy naszym krzykiem rozpaczy.
Politycy przestali słuchać naszych opinii i przejmować naszym losem, jeżeli zaczną nas karać za "odbieranie im dobrego imienia", to wtedy będzie nas dzielił tylko krok do powstania Policji Myśli, przed którą ostrzegał nas genialny George Orwell.

22 sierpnia 2013
www.wojciechborkowski.com



drukuj Wersja do druku