"Lemingi" znad Wisły


"Lemingi" znad Wisły
"Na zachodzie bez zmian", a nad Wisłą bez zapowiadanych zmian politycznych. "Zielona wyspa" koalicji PO-PSL stworzyła 350 miliardów nowego długu, co razem ze starym długiem okresu transformacji zbliża się do 1000 miliardów złotych i jest wynikiem przerażającym w porównaniu do długów Gierka. Na samą obsługę długu nie starczy pieniędzy z prywatyzacji, bo już nie ma co prywatyzować po 22 latach intensywnej wyprzedaży narodowego majątku.
Polscy wasale globalizmu się teraz weselą na weselach. Wydarzeniem medialnym warszawki, a więc i wydarzeniem przewijającym się przez najważniejsze media elektroniczne i papierowe, było wesele córki dygnitarza PZPR , byłego prezydenta RP, który rządził Polską w czasach 20 procentowego bezrobocia. Na wesele córki, tatuś zaprosił krezusów finansowych, których majątki powstały w wyniku samouwłaszczenia się, oraz warszawskich showmenów telewizyjnych. Ten komplecik zawsze wystarczy, aby wzbudzić zainteresowanie mediów i internetowego mieszczaństwa. Nowa elita finansowa ma tupet i drwi sobie z biedy pozostałych 90 procent wyborćow, którym przygotowali rolę statystów w czasach nabrzmiewającego jak wrzód kryzysu finansowego i światopoglądowego w Europie. Ci sami karierowicze, którzy w ostatnim okresie istnienia PZPR awansowali, jako budzący nadzieję młodzi komuniści, zmienili garniturki spółdzielni pracy "Pomożemy" na smokingi zachodnich korporacji "Strukturalne Bezrobocie" i zadają szyku w towarzystwie "lemingów" wysługujących się nowym właścicielom Polski.
W Polsce rośnie bezrobocie, które trwa mimo masowej ucieczki Polaków do krajów zachodniej Europy. W kilku krajach Europy bezrobocie jest mniejsze, a życie wygodniejsze i tam uciekają Polacy. W Niemczech brakuje ludzi do pracy, a Polska za kilka lat zostanie domem starców w wyniku nieudolnej polityki obecnych elit. Wtedy wezwie się do Polski emigrantów z Azji, aby wypełnili lukę powstałą po tej największej emigracji Polaków od czasów Powstania Listopadowego.
Tak wymieszana Europa pozostanie łatwym obiektem do manipulowania przez globalnych nadzorców. Zniknie problem jedności narodowej i kulturowej, pozostanie lokalny folklor i dialekty językowe, które przyszłym elitom finansowym będą ułatwiały rozpoznawanie najemnnych robotników. Elity będą wtedy wydawały na wesela własnych pociech kilkaset tysięcy złotych, a pracowników bez stałej pracy nie będzie stać na lastrikowy nagrobek.
W Gazeta.pl czytamy:
"O szokującej sytuacji w Wyższej Szkole Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia informowaliśmy wcześniej. Studenci tej niegdyś jednej z lepszych niepublicznych uczelni w Warszawie dowiedzieli się, że ich czesne zostanie w całości przejęte przez komornika, gdyż uczelnia jest poważnie zadłużona". Prowdopodobnie tej szkole resort cofnie pozwolenie na prowadzenie działalności, co może zakończyć się nawet likwidacją uczelni.
Likwidacja Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych jest symbolicznym dowodem utraty zdolności komunikowania się w Polsce między rządem a resztą społeczeństwa i potwierdzeniem zagrożenia istnienia mediów społecznych, których likwidacja była sygnalizowanym zamiarem obecnej ekipy. Utrata zdolności komunikowania się między mediami a społeczeństwem, tworzy nowy typ karykaturalnej elity.
W Gazeta.pl , Magda Skrzypek zapoznaje czytelników ze zwyczajami gatunku jakimi są "lemingi", czyli ci mieszkańcy wielkich miast, którzy tworzą elitę finansową zanikającej klasy średniej.
Cytuję: "kobiety leminga mieszkają w apartamentowcach na kredyt we frankach, najlepiej w miasteczku Wilanów. Na strzeżone osiedla wstęp mają tylko inne lemingi, no chyba, że teściowa z Działdowa przyjechała popilnować dziecka. Pracują w korpo, jako accounci lub managerowie, gdzie dostają darmowe toyoty i smartfony, chociaż kobiety lemingi jeżdżą najczęsciej jarisami. W przypadku braku teściowej, pakują wtedy dzieci na tył samochodu i wiozą do przedszkola, gdzie pociechy uczą się angielskiego, gry na tamburynie i rzeźbienia w masie solnej... W czasie lanczyku kobieca odmiana leminga popija Czinti, zajada się gnoczczi lub szparagami i plotkuje o Sebastianie z marketingu. Jedzenie to ważny element w jej życiu. Zdjęcia wszystkich "własnoręcznie" zrobionych potraw, czy to kuchnia molekularna i ravioli z mątwy, czy odgrzane pierogi od babci Zosi, trafią na facebooka lub jej kulinarnego bloga."- koniec cytatu.
Lemingi żyją pod każdą szerokością geograficzną. Mieszkańcy wielkich miast spotykają lemingi w różnych okolicznościach. Ta polska wersja leminga jest jednak prowincjonalna w porównaniu do lemingów Nowego Jorku czy Londynu. Te warszawskie zapożyczenia z języka angielskiego tworzą nowy dialekt ośmieszający i piętnujący "tatuażem" językowym tę polską grupę lemingów. Czyżby ta subkultura polskich mieszczuchów była zakodowaną informacją socjologiczną o degradacji państwa do poziomu protektoratu czy prowincji globalnego mocarstwa?

26 września 2012
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku