Uchodźcy , najeźdźcy czy imigranci ?


Uchodźcy, najeźdźcy czy imigranci ?

Europa nie potrafi znaleźć stosownego określenia opisującego dramatyczne incydenty najazdu uchodźców z Azji Mniejszej i Afryki Północnej. Opinie „ekspertów” są podzielone. Większość z nich nie potrafi odpowiedzieć nam na pytanie, z jakim zjawiskiem mamy do czynienia na tym etapie starannie zaplanowanej akcji zalewania Europy uchodźcami. Sami Europejczycy podzieli się na kilka obozów, próbując ustosunkować się do tego dramatu. Tragedia ta przeszła z fazy kontrolowanej przez politycznych reżyserów w stan dramatycznego chaosu i improwizacji. Przez przypadek ten dramat europejski zbiegł się z kontrowersyjnymi wypowiedziami Donalda Trumpa, który prowadząc kampanie prezydencką zapowiada zbudowanie muru między Stanami i Meksykiem aby zatrzymać falę uchodźców poszukujących pracy w Stanach Zjednoczonych. Opinie wygłaszane przez kandydata na prezydenta spotykają się z szerokim poparciem znacznej liczby jego amerykańskich wyborców. Problemy amerykańskie i europejskie z uchodźcami są jednak zdecydowanie różne, emocjonalnie i politycznie. Pomysł budowania muru granicznego pojawia się jednak również w Europie.
Zanim to nastąpi, liberalni dotąd politycy reprezentujący Unię Europejską chcą zmusić kraje członkowskie do przyjęcia ogromnej liczby uchodźców. Narzucanie “kwot” ilościowych przez urzędników brukselskich i straszenie Polski przymusem dostosowania się do nakazów jest łamaniem Traktatu Lizbońskiego, który krajom członkowskim pozostawia swobodę prowadzenia polityki imigracyjnej.
Przyjmowanie imigrantów jest politycznie i społecznie uzasadnione, ale musi być prowadzone z poszanowaniem prawa przez obie strony. Polska ma własne, ogromne zobowiązania w stosunku do Polaków, których dramat rozbiorów Polski i II wojny światowej rzucił w różne miejsca na ziemi. W czasach radosnej transformacji, III RP nawet nie próbowała rozwiązać tych problemów tłumacząc się biedą związaną z transformacją. Dopiero tragedia uchodźców zza Morza Śródziemnego postawiła polskich polityków po pręgierzem trudnej decyzji. Wielu liberalnie nastawionych polityków i celebrytów medialnych próbuje manipulować ludzkimi uczuciami telewidzów i czytelników. Nie można obrażać Polaków i ich uczuć, tak jak to zrobił wysokiej rangi urzędnik UE pan Martin Schulz. Polski rząd powinien najpierw uregulować status prawny tych nielegalnych imigrantów, którzy obecnie mieszkają i pracują w Polsce. Wymaga tego polski interes budowania dobrosąsiedzkiego porozumienia między Polakami, a narodami Europy Wschodniej, której obywatele obecnie mieszkają i pracują w Polsce. Politycy polscy udają, że nie widzą pobytu setek tysięcy nielegalnych imigrantów z Europy Wschodniej, którzy ciężko pracując w Polsce powinni mieć możliwość wypracowywania sobie emerytury i posiadać prawo do opieki zdrowotnej w czasie pracy w Polsce. Natomiast narzucanie Polsce “kwot” ilościowych uchodźców z krajów, z którymi Polska nie ma granic i nie była sprawcą tego dramatu, jest międzynarodowym skandalem. Uchodźców powinni przyjąć te kraje, których politycy spowodowali tę śródziemnomorską tragedię. Przyjmowanie warunków jakie Polsce narzuca globalizm jest dowodem utraty zdolności odróżniania działań podejmowanych we własnym interesie od działań podejmowanych w interesie ponadnarodowego nadzorcy.
Polska "eksportuje" młodych ludzi do ciężkiej pracy na zachodzie UE, a jest zmuszana do przyjmowania ludzi z zewnątrz, których trzeba brać na utrzymanie, bo tak postanowili urzędnicy brukselscy. Bogu ducha winni "uchodźcy" z krajów zrujnowanych awanturniczą polityką kilku krajów UE przez pierwsze parę lat pozostaną na utrzymani polskiego podatnika. Polska i kilka innych krajów europejskich, włączonych w zamysł brukselski podzielenia się odpowiedzialnością za polityczne błędy globalnej dyktatury, poniesie ogromne koszty finansowe i społeczne. Ci zdezorientowani uchodźcy uciekają z własnego kraju podpuszczani przez pośredników, którzy wykorzystują ich materialnie, narażając na utratę życia i resztek osobistego majątku. Uchodźcy nie znają języka polskiego, ani żadnego języka europejskiego, a większość z nich nie ma żadnego wykształcenia zawodowego. Tak w praktyce wygląda polski biznes robiony z urzędnikami UE.
Globalizm w takim wydaniu odsłania kulisy pomysłu na rząd dusz w globalnym świecie. Świat według tego planu ma wyglądać jak bezkształtne zbiorowisko ogłupionych przez propagandę ludzi, nie powiązanych ze sobą kulturą, religią, obyczajami i językiem, ale zadłużonych w bankach będących własnością globalnego właściciela.
Ten plan realizują urzędnicy brukselscy i efekty tej globalnej utopii dotkną w najbliższym czasie Polskę, która jest nie przygotowana organizacyjnie i emocjonalnie na tego rodzaju eksperymenty.

14 września 2015
www.wojciechborkowski.com



drukuj Wersja do druku