Klęska demokracji


Klęska demokracji
Na Ukrainie opozycja nie chce czekać na przyszłe wybory, które by mogły zmienić obecny układ sił w parlamencie. Protestujący, od wielu tygodni, okupują centrum Kijowa, skupiając na sobie uwagę mediów całego zachodniego świata. Liderzy ukraińskiej opozycji wrócili w poniedziałek z Berlina, gdzie mieli dostać zapewnienie Angeli Merkel o unijnym poparciu. Na czym miało polegać to unijne poparcie, czy tylko na dobrym słowie, czy na konkretnych zapewnieniach o miliardowych kredytach na ratowanie ukraińskiej gospodarki i ukraińskiego pieniądza przed inflacją?
Na razie nie ma żadnych oficjalnych deklaracji ze strony UE. Protestujący domagają się zmian konstytucji, które to zmiany odebrałaby część władzy obecnemu prezydentowi na rzecz rządu i parlamentu. Protestujący chcą powrotu do konstytucji z 2004 roku. Liderzy opozycji wezwali protestujących na Majdanie do marszu na parlament. Doszło do starcia między demonstrantami a ukraińską policją. Użyto broni palnej. Majdan jest odcięty, zablokowano drogi. Opozycja nie posłuchała wezwań do opuszczenia placu. We wtorek na ulicach Kijowa słychać było strzały. Agencje informują o zabitych i rannych po obu stronach konfliktu. To jest kolejna klęska demokracji w Europie.
Skąd my to znamy? Podobny scenariusz w różnych wariantach oglądaliśmy w Polsce i w wielu krajach na świecie. Ma on zawsze dramatyczny przebieg i najczęściej wymyka się spod kontroli opozycji i rządu, który ta opozycja chce zmienić. Demokracja nie jest dobra na wszystko, tak jak ta znana nam piosenka. W krajach, w której demokracji nigdy nie praktykowano, okazuje się ona zupełnie bezradna i podatna na korupcję, wręcz legalnie uprawianą.
W demokracji tylko politycy czują się jak ryba w wodzie. Narodowi, coraz częściej, brakuje i wody, i świeżego powietrza. Wtedy dochodzi do protestów, które powinny przynieść przesilenie i kolejne zapewniania polityków o ich dobrej woli przestrzegania praw zapisanych w konstytucji, traktatach i kodeksie karnym. Po upływie kilku lat obie strony zapominają, o co tak naprawdę im chodziło w tym krwawym konflikcie, który nazywano walką o niepodległość i suwerenność. Następcy okazują się tak samo podatni na korupcję, lenistwo i arogancję jak ich poprzednicy.
Te znane nam zjawiska, nie zwalniają nas jednak od obowiązku walki o demokrację, która ciagle pozostaje jedyną formą ustroju politycznego godną szacunku.
Na Ukrainie protestują, a w Polsce, po cichu i konsekwentnie rząd sprzedaje polskie bogactwa naturalne. Otwieramy tygodnik Wprost, a tam tytuł, który zwala nas z nóg: "Resort oddał złoże miedzi warte miliard dolarów. Sprawę zbada ABW". Dalej czytamy: "ABW zbada, dlaczego Ministertwo Środowiska oddało w niejasnych okolicznościach warte miliard dolarów złoże miedzi w ręce kanadyjskiej firmy reprezentowanej przez byłego prezesa KGHM - dowiedział się "Wprost".
Złoże Bytom Odrzański znajduje się pod powierzchnią Głogowa, okolicznych wałów przeciwpowodziowych i terenów miejscowej huty.
W sumie obejmuje teren 9 km na 19 km. Zawiera 8 mln ton miedzi warte od 700 mln do ponad miliarda dolarów. To mniej więcej wartość 15- letniej produkcji KGHM. W dniu 10 kwietnia 2012, KGHM spółka Skarbu Państwa, złożyła w Ministerstwie Środowiska wniosek o koncesję na poszukiwanie tam miedzi. Resort nie dawał odpowiedzi, którą zgodnie z obowiązującym prawem powinien udzielić w ciągu miesiąca, góra dwóch.
Tymczasem w sierpniu konkurencyjny wniosek złożyła firma Leszno Cooper, która jest kontrolowana przez kanadyjski fundusz. Firma zarejstrowana jest w Luksemburgu, a jej dyrektorem jest były prezes KGHM. Resort pod koniec stycznia tego roku wydał decyzję korzystną dla Kanadyjczyków.
Czy się dowiemy, jak powstała ta decyzja, czy była zgodna z prawem i kto ją podjął ?
Z pewnością się nie dowiemy, ponieważ elity, obecne sprawujące władzę, nie mają głowy do problemów gospodarczych, a suwerenność Polski obchodzi ich tyle, co zeszłoroczny śnieg.

19 lutego 2014
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku