Czas na restytucję polskiej polityki


Czas na restytucję polskiej polityki
Od dnia 6 sierpnia 2015 roku prezydentem Polski będzie Andrzej Duda.
To jest dobry początek na nowe otwarcie polityczne w tej grze o jutro. Czas kombatantów transformacji ustrojowej dobiega końca.
Przyszły prezydent III RP jest młodym Polakiem nie należącym do pokolenia "okrągłostołowców".
Ćwierć wieku po rozwiązaniu PZPR zostało zmarnowane bezpowrotnie przez pokolenie kombatantów i doradców Solidarności.
Polska rozdawana przez politycznych wasali, przeszła za darmo na własność kapitału globalnego. Przyszedł czas na restytucję polskiej polityki. Przyszedł czas restytucję polskiego majątku narodowego.
W odczuciu koalicji rządzącej, która w praktyce sprowadza się do rządów Platftormy Obywatelskiej wybory prezydenckie nie zapowiadały zmiany. Kandydat Platformy miał na starcie 60 procentowe poparcie wyborców liczone przez instytucje powołane do stygmatyzowania opinii publicznej. Kandydat PiS był przez cały czas marginalizowany przez media głównego nurtu do czasu zmiany notowań poszczególnych kandydatów. Czarnym koniem i języczkiem uwagi wyborów prezydenckich okazał się Paweł Kukiz.
To zdecydowane poparcie młodych Polaków dla Kukiza zadecydowało o zwycięstwie w drugiej turze kandydata PiS.
O tym fenomenie wyborów prezydenckich nie należy zapominać przed wyborami jesiennymi do Sejmu. Uczestnictwo młodych ludzi w wyborach, to jest najlepsza reklama polskiej demokracji. Gdyby w ten sam sposób zmieniono prezydenta na Ukrainie , to nie byłoby tej wojny domowej u naszego sąsiada. W Polsce ten mechanizm demokratycznych wyborów okazał się dostatecznie sprawny.
Miejmy nadzieję , że ta polska zmiana na stanowisku prezydenta wpłynie również na otrzeźwienie brukselskich oszołomów politycznych, którzy pojęcie wolności sprowadzają do małżeństw osobników tej samej płci i do wolności przerywania ciąży.
Kandydaci na prezydenta zapowiadali sukcesy polityczne i gospodarcze Polski pod ich kierownictwem. Obaj kandydaci zapominali o zależnościach Polski od sytuacji międzynarodowej i ponadnarodowej globalnej pajęczyny spinającej kraje europejskie w jedną korporację globalną.
A szkoda, że to się nie stało tematem dyskusji przed wyborami. Problem ograniczonej suwerenności krajów unijnych jest tematem tabu,
ale dla części wyborców to jest oczywiste i zrozumiałe, że tak mały kraj jak Polska musi być klientem silniejszych państw lub ponadnarodowych organizacji. Politycy w swych deklaracjach ideowych powinni jednak przedstawiać własny sposób rozumienia przez nich takiego rodzaju poddaństwa wobec silniejszych partnerów. Ten rodzaj zależnosci musi być w sposób rzeczowy przedstawiany i nie może naruszać ambicji narodu poddanego takiemu przymusowi.
Ten zakres ograniczania polskiej suwereności został już dawno przekroczony przez kolejne rządy III RP. Zobaczymy jak z tym problemem da sobie radę przyszły prezydent Polski?
Miejmy nadzieję, że wybierając Andrzeja Dudę na prezydenta III RP zrobiliśmy dobry początek oczekiwanych zmian.

25 maja 2015
www.wojciechborkowski.com

drukuj Wersja do druku