Traktat , bez referendum ?


Traktat , bez referendum ?

Okazuje się, że naród polski, według polskich polityków, jeszcze nie dorósł do referendum. Sejmowa ratyfikacja Traktatu lizbońskiego, ograniczającego suwerenność, to policzek wymierzony wszystkim Polakom. Przede wszystkim tym, którzy czynnie walczyli o suwerenność, a także i tym, co marzyli o Polsce wolnej i samorządnej. Po latach dramatycznych doświadczeń, tak właśnie wygląda demokracja realizowana w Polsce przez tych polityków, którzy własną karierę zbudowali na przyłączeniu się do historycznych protestów w roku 1980. Okazuje się, że można zawłaszczyć historię i manipulować opinią publiczną, zupełnie lekceważąc jej zdanie na temat własnej przyszłości. Polityczne targi toczą się w Polsce dalej, pod kolejnym stołem, dawniej w Magdalence, dzisiaj w Juracie i nawet nie dowiemy jaki ten stół ma teraz kształt, czy okrągły, czy kwadratowy ? Pomijając zagrożenia Traktatu lizbońskiego ograniczającego suwerenność wszystkich krajów europejskich, to sam fakt rezygnacji z referendum jest niedopuszczalny w XXI wieku. Traktat lizboński jest „wygładzoną” kopią Konstytucji europejskiej, która została odrzucona wcześniej przez Francję i Holandię. Ten Traktat jest kolejną próbą uzyskania tych samych efektów, tylko innymi metodami. Na potwierdzenie tego porównania przytoczę zdanie z przemówienia premiera Hiszpanii, Jose Zapatero, który 27 czerwca 2007 roku powiedział : „nie pozwolimy, ażeby nawet jeden istotny punkt Konstytucji został pominięty... to jest bez wątpienia, coś więcej niż traktat. To jest projekt o charakterze funkcjonalnym, traktat dla nowej Europy”.
Wypowiedzi polityków utrzymanych w podobnym duchu można przytoczyć bardzo wiele. Angela Merkel, kanclerz Niemiec dla Telegraph, 29 czerwca 2007 :”Istota Konstytucji jest zabezpieczona.To jest fakt”.
Spróbujmy sobie odpowiedzieć na kilka istotnych pytań. Jeżeli tak wielu polityków europejskich jest za tym Traktatem, to co w nim jest złego ?
Jak już wcześniej wspomniałem, zła, wręcz niedopuszczalna jest metoda ratyfikcji tego Traktatu przez głosowanie w parlamentach poszczególnych krajów. Politycy polscy są zbyt mało wiarygodni i mają bardzo złą opinię u własnych obywateli, aby brać na siebie odpowiedzialność za los narodu. Oni już dostatecznie się skompromitowali w licznych konstelacjach politycznych. Fatalna jest również aktualna atmosfera polityczna w Polsce, gdzie wyborca nie może już odróżnić programu jednej partii politycznej od drugiej, a wszystkie prześcigają się w wasalnych ukłonach. Każdy kolejny rząd narzuca opinii publicznej własne zobowiązania wobec zagranicznych kontrahentów, bez pytania się suwerennego narodu o zgodę. W najbliższym czasie możemy się spodziewac kolejnych takich decyzji. Fatalny jest bilans 19-tu lat transformacji ustrojowej. Polacy zbyt długo oczekują na wyraźny sukces, potwierdzający celowość wieloletnich wyrzeczeń. Bilans trzeciej Rzeczpospolitej pozostaje dalej wręcz opłakany, a przecież III RP weszła już w wiek dojrzały, a na mapie Europy istnieje już tyle samo lat co II RP, czyli ta odzyskana, która istniała między wojnami światowym. Ostatnie lata III RP, to jest czas kapitulacji w strategicznym wymiarze. W tym czasie polski rząd stracił kontrolę nad najważniejszymi działami gospodarki, nad bankami i nad mediami. Fatalny jest również stan polityczny i ekonomiczny globalnej polityki światowej, która również została zawłaszczona przez arogancką elitę .W kontekście tych wszystkich niekorzystnych zjawisk, polski rząd głosami koalicji i części opozycji poddaje Polskę prawom tego Traktatu, którego prawa będą nadrzędne nad polską Konstytucją. Kolejnym poważnym zarzutem pod adresm UE jest jej degrengolada moralna, która dopuszcza w tej niby nowoczesnej Europie legalną prostytucję, propaguje aborcję i ośmiesza rodzinę w której kobieta i mężczyzna stanowi święty związek.
Tak rozumianą wolność w tej nowoczesnej Europie, można sprowadzić do zasady :
„róbta co chceta , ale 85 procent banków już wam nie oddamy”.
Te pozorne i fałszywe wolności, jakie UE proponuje własnym obywatelom, są tak bzdurne, że rodzą podejrzenie o świadome deprawowanie ludzi. Narody ogłupione tandetną rozrywką, rozwarstwione, oszołomione propagandą i pozbawione kręgosłupa moralnego stają się łatwym łupem oligarchii, mającej cechy wręcz mafijnego przywództwa. Kolejne decyzje polityków europejskich wskazują jednak na złą wolę elit politycznych. Arogancja tej grupy dyspozytorów UE budzi niepokój narodów europejskich, ale te narody nikt nie pyta o zdanie. Według obowiązującej obecnie zasady, naród jest po to, aby walczył w siłach interwencyjnych oligarchii i dostarczał rąk do pracy, ale odsuwany jest od zasadniczych decyzji o własnej przyszłości.
Czy nie mamy powodów do niepokoju ? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam, oby nie było za późno.

2 kwietnia 2008
www.wojciechborkowski.com


drukuj Wersja do druku